Strona o grze Dark Colony

Nawigacja
HOME
DOWNLOAD
FORUM
SQUAD
GALERIA
RECENZJA GRY
NAGRANE POTYCZKI
FILMIKI
KAMPANIA TAARÓW
KAMPANIA LUDZI
KODY I TRICKI
FAQ
OSTATNIE KOMENTARZE
LINKI
SZUKAJ
KONTAKT
CHCĘ POMÓC
DC Multiplayer
MULTIPLAYER CLIENT
ONLINE STATE
INSTALLATION FAQ
PLAY ONLINE FAQ
TURNIEJ LUTY 2009
REGULAMIN
FAZA GRUPOWA
Jupiter Mod 0.3
OGÓLNIE
LUDZIE
GRAYOWIE
DOWNLOAD
Edytor map 1.2
O EDYTORZE
PORADNIK
DOWNLOAD
Download
Popularne:
Dark Colony 1.1 E... 13396
DC Patch 1.01 Eng... 6658
Dark Colony Multi... 5833
Dark Colony Remak... 4548
DC - CD Rom fix 4493

Ostatnio dodane:
Ozi_ns Kampania l... 284
Kampania Oziego v... 2915
DC ozi_ns campaig... 330
Dark Colony Multi... 509
Instrukcja gry (p... 474

Pliki pobrano 83257 razy
Galeria
Prace DC2 PRE-AL
1. DCR ALPHA1
Prace: 100%
2. DCR ALPHA2
Prace: 100%
3. DCR ALPHA3
Prace: 56%
Testy: 53%
Użytkownicy Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 2,556
Nieaktywowany Użytkownik: 2106
Najnowszy Użytkownik: gombi ----
Ostatnio widziani
maranta Poland 4 dni
ozi_ns Poland32 tygodnie
jamiesmudge ----38 tygodnie
RustyCLWK Korea, South40 tygodnie
Williamjoype ----46 tygodnie
gombi ----57 tygodnie
marek_buum Poland61 tygodnie
Mcin Poland62 tygodnie
erwins ----62 tygodnie
asddsa Romania75 tygodnie
galczi ----85 tygodnie
kashtan Poland92 tygodnie
Polymyst Afghanistan101 tygodnie
qrob Poland102 tygodnie
RedCode Poland105 tygodnie
Send donation

Progress:
2022-04
20222022
100% [100/100] EUR
2023-04
20232023
33% [50/150] EUR
2024-04
20232023
36% [27/75] EUR

Zobacz Temat
Strona o grze Dark Colony | Strona Dark Colony | Różne
Autor Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 11-01-2011 17:20
Jak zapewne (nie)wiecie, w wolnym czasie piszę opowiadania. Niestety, poziom większości moich tekstów jest baaardzo niski (choć czytelnicy mają skrajnie inne zdania). Ostatnio udało mi się napisać coś znośnego. Chciałbym wiedzieć, czy wam się to podoba. Jeżeli tak, dopiszę kolejne części, jeżeli nie, nie będę płakał. Proszę o szczere opinie.
ps. Na wszelki wypadek, nie zezwalam, na kopiowanie, cytowanie fragmentów, bądĽ całości, publikowanie, oraz jakiekolwiek wykorzystywanie moich tekstów, bez mojej wiedzy. Na szczęście, jest o nią łatwo.


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
Edytowane przez Norfarell dnia 24-01-2011 20:18
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 11-01-2011 17:22
Wysoki, ubrany na czarno mężczyzna wszedł do pokoju i skierował się w stronę kominka. W ostatnim momencie zmienił swe zamiary i podszedł do fotela, stojącego naprzeciw paleniska. Usiadł i po dłuższej chwili ciszy westchnął ciężko, po czym powiedział:
-Wiesz Lurch, moje życie jest nielekkie. Wszyscy myślą, że , moim jedynym zajęciem jako Czarnego Władcy jest knucie niecnych planów, przeciw wszystkiemu, co żyje. Nikt nie stara się spojrzeć głębiej, poznać mnie od środka.
Lurch kulący się w niedalekim kącie spojrzał w stronę pana. Wysokie oparcie krzesła skutecznie zasłaniało wszystko, poza lekko potarganymi kasztanowymi włosami gęsto poprzetykanymi siwizną. Lurch (co stanowiło u niego nielichą rzadkość) pomyślał. Po kilku chwilach zastanawiania się nad humorem władcy, naszła go fala silnego bólu głowy, a po następnej sługa przestał. Stwierdził, że lepiej nie ryzykować zdrowia dla głupiego myślenia. Przecież przez całe jego szesnastoletnie życie nie musiał tego robić a zaszedł tak daleko. Po tym stwierdzeniu, powrócił do wegetacji która była jego stanem naturalnym.
Przez dłuższy czas jedynym dĽwiękiem, który było słychać w pokoju, było stękanie drewna palącego się w kominku. Lord wpatrzony w ogień powiedział:
-Nikt nie widzi, jak ubogie w rozrywki jest moje życie. Podbiłem wszystko, co podbić się da. Zgrabiłem wszystkie warte uwagi skarby. Masowe rzezie moich poddanych przestały mnie bawić, a na turnieje nie mogę sobie pozwolić z powodów finansowych.
Wstał z siedziska i odwrócił się w stronę sługi, który mimowolnie skrzywił się, czując na sobie czarne jak węgiel oczy - Co ja mam zrobić? Naszczać do miejskiej fontanny? Nasrać, na wycieraczkę jakiemuś chłopowi? To chyba jedyne złe rzeczy które jeszcze mogę zrobić!
Ostatnie zdanie wypowiedział ze złością. Powiódł wzrokiem po pokoju. Jego oczy zatrzymały się na oknie. Podszedł do niego i wyjrzał. Długo wpatrywał się w migoczące w ciemności miasto, rozkoszując się świeżym nocnym powietrzem. Po czym powrócił do monologu.
-Gdyby chociaż znalazł się jakiś bohater, który chciałby mnie obalić. Miałbym pretekst do wprowadzenia wojska do miasta i zabawienia się. Ale nie widziałem żadnego herosa od długiego czasu. Choć może to moja wina. Gdy byłem młody od razu poprawiłem wszystko, co Ľle robili moi poprzednicy. Zasypałem wszystkie tajne przejścia, ogromne, powolnie zamykające się żelazne wrota do zamku zastąpiłem małymi stalowymi, które w razie czego można szybko zatrzasnąć, przed wrogiem i przestałem przyjmować do armii ludzi, którzy z dziesięciu stóp nie trafiali z łuku w stodołę. Wtedy myślałem, że zabezpieczam się na przyszłość. Ale teraz, sam nie wiemr30;- zapatrzył się na strażnika powoli chodzącego po murach. Po kilku minutach oświadczył:
-Gdy byłem młody wszystko było lepsze. Dopiero zdobywałem ¦wiat. Mordowałem, paliłem i gwałciłem. -Zamyślił się i po chwili dodał- Choć może nie w tej kolejności. Teraz nie ma pracy, dla takich, jak ja - zamilkł.
-Co ja mam zrobić Lurch? - szlachcic odwrócił się i popatrzył na służącego - Co robić?
Sługus spanikował. Nigdy nie pytano się go o nic. Żeby odpowiedzieć, trzeba było pomyśleć, a Lurch słyszał, że od tego można oślepnąć. W nagłym przebłysku geniuszu wyszeptał drżącym głosem:
-Zawsze możesz naszczać do tej fontanny, panie.
-LURCH! - Izimir wrzasnął - Po co ja cię tu trzymam!? Nie robisz nic pożytecznego! Jesteś chyba największym idiotą, jakiego ¦wiat widział!
Lurch skulił się jeszcze bardziej niż zwykle i żałośnie zaskrzeczał:
-To może to z wycieraczką, Mrocznie Panie?
-LURCH !!!- kolejny, głośniejszy, od poprzedniego wrzask- Ty bęcwale zasrany! Łeb to ty masz chyba tylko po to żeby ci z gęby śmierdziało!
Izimir popatrzył groĽnie na sługusa, po czym, ku uldze chłopca, wrócił do fotela i usiadł w trochę lepszym już humorze. Wyciągnął przed siebie lewą dłoń i obejrzał ją w świetle ognia. Szczególną uwagę poświęcił rubinowi osadzonemu w złotym pierścieniu. Przypatrywał mu się przez chwilę, po czym rzekł:
-To ostatnia rzecz, jaka została, po panowaniu ostatniego króla tej krainy. Biedny Tamar, był idiotą. Nie szło mu do ciebie - powiedział słudze - w tym, jesteś niekwestionowanym mistrzem. Ale na pewno byłby dla ciebie godnym rywalem. Jedynymi rzeczami, które dobrze mu wychodziły były machanie tłumowi, wyglądanie jak król oraz tracenie wszystkich pieniędzy jakie wpadły mu w ręce. Nie ważne, czy były jego, czy nie - arystokrata przywołał chłopca skinieniem dłoni - Pamiętasz, co się z nim stało?
Chłopiec patrzył tępo w swoje stopy.
-No, dalej - zachęcił go mężczyzna- i nie gapić mi się w onuce gdy ze mną rozmawiasz!
-Po zajęciu przez Najmroczniejszego Pana zamku, zapędzono go do chlewu i pracuje teraz jako świniopas - wymruczał w odpowiedzi.
-Głośniej! - powiedział władczym głosem - Wyprostuj się i powtórz.
-Zapędził go pan Mrocznie Panie, do roboty - powtórzył nieco głośniej.
-Dobrze. Widzisz, w moim królestwie wszyscy muszą pracować. Nawet takie bęcwały, jak ty i Tamar.
* * *
Ardon wstąpił na podest, po czym rozejrzał się po placu. Było na nim zgromadzonych kilkuset ludzi. Wszyscy rozmawiali ze sobą, nie wiedząc, co się dzieje, ale na wypadek pojawienia się czegoś ciekawego, stali razem z innymi. Mężczyzna uciszył rozmowy gestem. Gdy wszystkie oczy były wpatrzone w niego powiedział:
-Przyjaciele, drodzy bracia i siostry wszyscy wiemy, po co się tu dziś zebraliśmyr30;
-Ja nie! - padło z tłumu.
Po chwili inny głos powiedział:
-Ja też!
-I ja!
-I ja!
Ardon popatrzył groĽnie w stronę, z której dobiegły pierwsze słowa.
-Cisza! Kimkolwiek jesteś, jeśli poczekasz, to się dowiesz!
-To po co to mówiłeś?- głos nie przestawał drążyć.
-Co mówiłem?
-Że wiemy.
-Tak się mówir30; - powiedział Ardon, wciąż szukając wzrokiem swego rozmówcy wśród tłumu- r30; tak się mówir30; r11; dłuższa przerwa r11; r30;tak się mówir30; - kolejna, dłuższa -r30;dla budowy nastroju. r11; zakończył szybko, zanim ktoś zorientował się, że nie ma pojęcia, o co chodzi.
-Ale to kłamstwo!- głos dalej drążył- Mamusia zawsze powtarzałar30;
-Dobra! - skapitulował mówca - Witajcie, zarówno bracia i siostry, którzy wiedzą, po co się tu spotkaliśmy, jak i bracia i siostry, którzy nie wiedzą.
-Cześć- krzyknął głos wesoło
Tym razem Ardon zobaczył dowcipnisia. Mężczyzna, z wyglądu ubogi mieszczanin, stojący niedaleko podestu śmiał się z własnego dowcipu. Mówca spiorunował go wzrokiem. Gdy zyskał pewność, że mężczyzna nie będzie dalej przeszkadzał ,zaczął znów mówić.
-Zebraliśmy się tu, by omówić sprawę najwyższej wagi. Wagi państwa! Lord Izimir zbyt długo okupuje Alberad. Czy mam rację?! - zakrzyknął. Odpowiedział mu wiatr trzaskający okiennicami pobliskiego domu i kilka zagubionych świerszczy.
-Czy mam rację!?!- spróbował po raz drugi.
-Chyba nie- powiedział ktoś nieśmiało.
-Jak to nie?!- krzyknął- Podbił cały kraj. Zabił wielu znamienitych mężów i zmienił naszego króla w świniopasa!
-Niby tak, ale...
-Niby co?! Nie utopił kraju we krwi?!
-Utopił, aler30;
-Nie zgrabił wszystkich dóbr?!
-Zgrabił, aler30;
-Nie zniszczył wszystkich świątyń naszych bogów?!
-Zniszczył, aler30;
-Więc jakie raler1;!?
-Po podbiciu kraju stworzył wydajną gospodarkęr30;
-Za zrabowane dobra wybudował nowe drogir30;
-Szpitaler30;
-Stworzył skuteczną straż miejską, teraz nie boję się wyjść nocą na ulicę!
-A bratowa mi mówiłar30;
-Bez bogów mamy wolną środę! Poprzednio trzeba było tułać się od świątyni do świątynir30;
-Przekazywać daryr30;
-A jak się jakiś dar nie spodobał, to jeszcze trzeba było biec na rynek i wymienić, bo inaczej kapłani stali nad głową mówiąc rWidzicie, jaki cholernie kiepski dar? Bogowie nie będą zadowoleni. Oj, będzie klątwar30;r1;
-A król Tamar był nieudacznikiem. Jedyne co robił, to machał do nasr30;
-Tak! I się uśmiechał jak idiota!
-I doprowadził nas na skraj ruiny.
-Wiemy co chcesz powiedzieć bracie. Chwała Lordowi Izimirowi, najwspanialszemu władcy Alberadu!
-Chwała mu!- zakrzyknął radośnie tłum.
Ardon stał na podeście z rozdziawioną gębą.

* * *
Lord Izimir szybkim, sprężystym krokiem wszedł do sali tronowej, odbierając po drodze pozdrowienia od gwardzistów, stojących przy drzwiach.Za nim wlókł się Lurch, który nie odstępował swojego pana na krok. Arystokrata siadł na tronie, po czym powitał swojego doradcę, siwego człowieka stojącego obok tronu. Lurch schował się za oparciem siedziska i zajął się patrzeniem w sufit.
-Witaj Romesie.
-BądĽ pozdrowiony, o Najwspanialszy -usłyszał w odpowiedzi.
-Co mamy dziś w planach?- zapytał, usadawiając się wygodnie na tronie i całkowicie ignorując powitanie.
-Nic ważnego, Panie. Na tę chwilę, mamy jedynie kilka audiencji. Zanim zaczniemy, chciałbym coś Najmroczniejszemu panu powiedzieć. Mieszczanie chcieli, bym popror30;
Izimir popatrzył znacząco na doradcę. Ten przerwał w pół zdania i powiedział:
-Chciałem powiedzieć, że na początku wybierzemy nowego błazna.
Lord uśmiechnął się. Stary błazen nie był śmieszny. Wszystkie jego sztuczki były żałosne. Wszystkie, poza tą ostatnią, gdy rwypadłr1; z okna i wpadł do fosy pełnej głodnych piranii i aligatorów.
-Wspaniale. Wprowadzić pierwszego kandydata.
Drzwi do Sali otworzyły się. Przez chwilę słychać było przez nie stłumione krzyki i przepychanki. Po chwili przekroczył je tęgi mężczyzna, ubrany po chłopsku. Widać było, że jest przestraszony. W miarę zbliżania się do Lorda, zwalniał. Zatrzymał się dobre trzydzieści stóp przed tronem i nerwowo popatrzył na władcę.
-Jestem tu byr30;- zaczął nerwowo, ale jeden z gwardzistów krzyknął, przerywając mu:
-Nie gadaj, jak nie dostałeś pozwolenia!
Chłop speszył się jeszcze bardziej. Lord gestem nakazał mu podejść bliżej. Gdy mężczyzna szedł, władca przyjrzał mu się. Nie wyglądał na błazna. Raczej na wioskowego ciecia. Zapytać zawsze warto.
-Jesteś nowym błaznem?- Zapytał Izimir
-Nie
Władca zignorował brak standardowej formułki ro Najwspanialszyr1;. Spotkanie z tym osobnikiem mogło być znacznie ciekawsze, niż wrzucenie go do fosy, a nawet jeśli nie, fosa nie ucieknie. Gestem nakazał mu mówić dalej. Mężczyzna głośno przełknął ślinę, wypiął pierś i powiedział:
-Jestem tu, by w imieniu ludu Alberadu zaprotestować.
-Zaprotestować przeciwko czemu ? r11; prawie uprzejmie zdziwił się Lord.
-Zaprotestować przeciwko bestialskiemu traktowaniu bohaterów!
-A są bestialsko traktowani? - zapytał.
-Oczywiście, że tak! Zasypałeś wszystkie tajne wejścia do pałacu. Wszystkich złapanych bohaterów zabijałeś na miejscu. Musieliśmy zbroić coraz to nowych i nowych. Skończyły nam się pieniądze! Czy wiesz, Panie, ile kosztuje porządny ekwipunek dla bohatera? A gdy mój bratanek zamiast tajnych planów wykradł z twojego sejfu przepis na szarlotkę(co gorsza wstrętną!), miarka się przebrała.
Izmir przypomniał sobie, swój wspaniały pomysł sprzed roku. Zamienił nazwami teczki rTajne Planyr1; i rNajlepsze przepisy babunir1;
-Coś jeszcze?
-Tak! Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że twoje straże są zbyt skuteczne. Trafiają do celu, kiedy strzelają z łuku! I Umieją walczyć!!!
-To Ľle? Myślałem, że tak powinno być. Nie po to się ich zatrudnia, żeby bronili pracodawcy i zabijali ewentualnych agresorów? Mylę się?
Ardon zbity z tropu trzeĽwym myśleniem (rzeczą, która, jak wiadomo, w przyrodzie nie występuje)zastanowił się. Po chwili odpowiedział:
-No niby takr30; -jeszcze chwila namysłu- r30;ale jak bohaterowie mają cię zamachiwać, jak zabija ich byle strażnik?
-A po co mają mnie rzamachiwaćr1;, cokolwiek to znaczy.
Chłop kompletnie osłupiały po dłuższym czasie wydukał:
-r30;bor30; tradycjar30; funkcje społeczne...miejsca pracyr30; - kolejne kilka chwil -Chłopaki po prostu nie wyrabiają psychicznie!
-Chłopaki?
-No skrzyknąłem się z kilkoma kumplami i chcieliśmy umyślić, jak by cie zde-tre-ne-zor30;
Lord popatrzył na niego litościwie
-Zdetronizować?
-Właśnie!- chłop krzyknął, a jego twarz pokraśniała.
-Podsumowując planujesz zamach stanu. Zamach, na moją, podkreślam skromną, osobę i przyszedłeś zaprotestować, bo masz niesprzyjające ku temu warunki? Co mam zrobić? Wydać wam broń? Zbudować nowe tajne przejścia?
-Myśmy umyślili, cobym tu przyszedł i o pieniądzach pogadał.
-Sponsorować własnych zamachowców?!
Izmir pomyślał. Pomysł nie był zły. Potrzebował błazna, a ten mężczyzna, mimo, że nie był z zawodu komikiem, był naprawdę interesujący. To mógłby być powiew świeżości. A w razie czego, zawsze mógł go wrzucić do fosy. Przez dłuższą chwilę rozważał wszystkie rzar1; i rprzeciwr1;
-Dobrze - powiedział po dłuższym namyśle, zaskakując wszystkich w Sali- rSkrzyknieszr1; się z jeszcze kilkoma kolegami i założycie Stowarzyszenie Zamachowców (Sp. z o.o.)-Jeżeli będzie wam dobrze szło, pozwolę wam zbudować siedzibę w mieście. Będziecie mogli szkolić tam małych zamachowców, a na koniec roku zrobić dużą uroczystość. Taką z rozdaniem dyplomów i bankietem.
Ardon uszczypnął się, myśląc, że to tylko sen. Chciał przecież prosić tylko o ulgi podatkowe. A człowiek, którego boi się cały świat proponuje mu działalność gospodarczą, w nowoodkrytej niszy.
Lord ignorując zmieszanie, które wywołał, ciągnął dalej:
-Na początek dostaniecie mały grant. Spodziewam się co najmniej jednego zamachu miesięcznie. Terminy są dowolne, chyba, że wcześniej zastrzegę jakiś dzień. Jeżeli zamach będzie zadowalający, dostaniecie premię, dla każdego rzamachującegor1;. Przez pierwszy rok będziecie zwolnieni z podatków, a potem, gdy rozszerzycie działalność poza granice miasta, spodziewam się normalnego podatku dochodowego. Jakieś obiekcje?
Ardon stał na środku Sali. Nie ruszał nawet powiekami.
Żadnych? ¦wietnie. Za miesiąc spodziewam się pierwszych efektów. Straże!- zawołał- zabrać go stąd, wypłacić pieniądze i odstawić poza granice miasta.-Lord momentalnie przestał interesować się zagadnieniem i wesoło zapytał zdziwionego do granic możliwości Romesa:
- Kto jest następny?
* * *
Ardon położył kolejną partię ulotek na swoim stoliku rekrutacyjnym. Rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Ktoś mądrzejszy domyśliłby się, że jest tak dzięki rmarkowymr1; gadżetom w postaci małych nożyków z firmowym znakiem, dołączonych do każdej ulotki. Po mieście rozniosło się, że są świetne jako obieraczki do ziemniaków, skrobaczki do ptasich gówien lub nawet jako manikiurowy* zestaw pierwszej pomocy. Niestety Ardon nie należał do wąskiego, elitarnego grona myślących.
Przyjrzał się długiej kolejce stojącej przed jego stanowiskiem i powiedział:
- Następny
Podszedł do niego mężczyzna ubrany w chłopskie ubranie, który wydał się Ardonowi dziwnie znajomy.
-Jesteś chłopem czyr30;r11; próbował zapytać
-Nie. Babą r11; usłyszał w odpowiedzi
Ardon przyjrzał się uważniej osobie stojącej przed nim, przez co nie zauważył, że niektóre osoby w kolejce zaczęły się uśmiechać.
-Na pewno? r11; zdziwił się r11; Wyglądasz, jak mężczyzna.
-Czy jeżeli powiem tak, poprawi to twoje samopoczucie?
Ardon nie będąc pewien, czym jest to rsamopoczucier1;. Odpowiedział wolno:
-Chyba takr30;
-Więc jestem mężczyzną
Niektóre osoby zaczynały się podśmiewać.
-To chyba dobrzer30; - cicho powiedział i wziął jeden arkusz ze starty leżącej obok niego
-Musisz odpowiedzieć mi na kilka pytań. Po pierwsze, jak masz na imię?
-Bonawentur r11; powiedział rmężczyznar1; z uśmiechem
Ardon spróbował to zapisać.
Potem znowu spróbował
I znów
Udało się po czwartej próbie i pomocy ze strony mocno roześmianego gapia
Ardon powiedział:
-Nazwisko rodowe, lub przydomek
-Nie mam
Westchnienie ulgi.
-Umiejętności specjalne?
-Umiem wysikiwać wzorki na śniegu
-Umieszr30; Co?
-Chyba nie powiesz, że każdy to potrafi?
-Aler30; Chodziło mi o coś przydatnego w zawodzie! Jak to ma ci pomóc podczas zamachu?
-No, mogę zawołać strażnika i powiedzieć rHej, patrz jakie fajne wzorki są tu na śniegur1; na pewno podziała!
rTo będzie długi dzień...r1; r11; pomyślał Ardon.
* * *
Izimir szedł długim ciemnym korytarzem. Za nim jak zawsze człapał Lurch. Chłopiec patrzył tępo przed siebie. Po kilku minutach powiedział cicho:
-Mroczniepanier30;
-Czego chcesz? r11; zapytał ostrym głosem Izimir
Lurch skulił się pod wpływem głosu pana. Po chwili wziął głęboki wdech i powiedział.
-Czemu go nie zabiłeś Mroczniepanie?
Izimir zmierzył go wzrokiem.
-A dlaczego miałbym go zabić?
Lurch zdziwił się. Nie chciał ryzykować myślenia. Po chwili powiedział:
-Jest głupi Mroczniepanie.
Izimir westchnął.
-Ty także jesteś głupi. Czy mam cię za to zabić?
Chwila wegetacji
-On jest głupi inaczej Mroczniepanie! r11; Powiedział głośno Lurch i przystanął.
Izimir stanął i obejrzał się na niego. Po chwili powiedział.
-Masz rację. On jest po prostu głupi. Ty jesteś bezdennie głupi.
Lurch skulił się. Nie wiedział co to znaczy bezdennie.
-Dziękuje Mroczniepanie r11; powiedział niepewnie po kolejnym momencie wegetacji.
Izimir westchnął i powiedział cicho do siebie:
-Z kim ja muszę pracowaćr30;
-Ze mną Mroczniepanie r11; powiedział usłużnie Lurch
-Lurch? r11; Izimir popatrzył na sługę
-Tak Mroczniepanie?
-Zamknij się. r11; powiedział i poszedł dalej
-Tak jest Mroczniepanie.
* * *
Romes szedł ciemnym korytarzem w kierunku wyjścia dla służby. Był już póĽny wieczór, a on musiał się pośpieszyć, żeby zdążyć do domu przed dziewiątą. Najdrobniejsze spóĽnienie mogłoby kosztować go życie, a w najlepszym wypadku zdrowie. Z żonami nie ma żartów, zwłaszcza, gdy chodzi o nocne rspóĽnieniar1;.
Pozdrowił strażnika idącego w przeciwnym kierunku i przeszedł przez drzwi z tabliczką rMagazyn psich gówienr1;.
Pomysły lorda, mimo, że część z nich jest okrutna, lub obrzydliwa, naprawdę działają. r11; pomyślał Romes, przechodząc przez przejście dla służby.
Od tej chwili musiał być skupiony. Uważnie stawiał stopy, by nie uruchomić żadnej z kilkunastu zamontowanych w przejściu pułapek. I kilka chwil póĽniej wyszedł ze śmierdzącej, przegniłej i rozlatującej się wygódki stojącej obok opuszczonego domu.
Założę się, że nikomu nie przeszłoby przez myśl, że to przejście do zamku r11; kontynuował rozmyślania r11; Izimir jest najlepszym tyranemr30; tyranem. Ha władcą! jakiego Alberad kiedykolwiek miał. Choć jego konkurenci zostawili mu ogromne pole do popisu.
Po kilku minutach szybkiego marszu Romes był prawie w domu. Już widział dym z komina, kiedy poczuł eksplozję bólu w tylnej części czaszki i cały świat nagle pociemniał.
Romes umarł.
* * *
Romes otworzył oczy i po chwili przetarł je ze zdumienia. Leżał na chmurze, a nad nim widać było idealnie błękitne niebo. Rozejrzał się. Jedyną rzeczą, która była w okolicy była otwarta brama tkwiąca w złotym płocie wysokim na kilka metrów. Romes wstał i nagle coś poczuł.
Nie było to nic, co Romes potrafił nazwać. Po prostu poczuł silne przekonanie, że powinien przejść przez bramę i zachowywać się w miarę możliwości godnie. Przylizał sobie włosy i poprawił ubranie, po czym podszedł do niej. Zobaczył na niej napis: Niebo klasa męczeńska. Trochę zdziwiony Romes przeszedł przez bramę. Chwilę po tym, gdy to zrobił, wejście zamknęło się bezdĽwięcznie.
Po chwili usłyszał głosy.
* * *
Posłaniec oddychał szybko bał się, ale musiał to zrobić. Zebrał resztki szybko topniejącej odwagi i otworzył drzwi do Sali tronowej. Izimir i kilka ważnych osobistości, którym udzielał audiencji spojrzeli się w jego stronę i obserwowali, jak biegnie w kierunku tronu. Lord Izimir powiedział groĽnie:
-Mam nadzieję, że przychodzisz z czymś ważnym
Goniec dobiegł do tronu i przełknął głośno ślinę.
-Chwała ci Najmroczniejszy Panie!
-Chwała mi! r11; odpowiedział Izimir z uśmiechem
Goniec się zmieszał. Po kilku chwilach powiedział:
- Wybacz, że ci przeszkadzam, ale przynoszę ważną wiadomość. Romes został zamordowany!
-Zamordowany? Kiedy?
-Wczoraj w nocy.
-Hmmm. Szkoda. Prawie go lubiłem. Miał żonę, prawda?
-Z tego co wiem, tak Najmroczniejszy Panie.
-Wyślijcie jej kosz z owocami. I urządĽ Romesowi jakiś pogrzeb na mój koszt. Tylko nie przesadzaj z wydatkami! Nie jestem królem, żebyr30; - chwila myślenia r11; Właściwie, to jestem, ale i tak ma być tanio. A teraz idĽ to załatwić. Mam ważniejsze sprawy do załatwienia.
-Będę potrzebował nowego sekretarza r11; mruknął do siebie Izimir, patrząc na oddalającego się posłańca.
* * *
-Kłamiesz! To była bitwa!
-To nie była bitwa, ale karczemna rozróba! A ciebie trafili glinianym dzbanem!
-To kłamstwo!
Głosy dochodziły zza pobliskiej chmurki. Romes się zbliżył.
-Nie wstydĽ się tego powiedzieć! Zabił cię jakiś pijany świnopas!
-Ty oszuście! Jak ci zarazr30;
-Uspokójcie się obaj! Jeżeli nie przestaniecier30;
Romes zajrzał za przeszkodę i cicho powiedział:
-Witam
Wszyscy umilkli. Za chmurką stały trzy osoby, które zastygły, gdy zobaczyły Romesa.
Wyglądały dziwnie. Jako pierwszego Romes dostrzegł wysokiego barczystego mężczyznę w kwiecie wieku. Miał krótkie, kasztanowe włosy, orli nos i brązowe oczy, a ubrany był w białą, podartą tunikę z krwawą plamą na wysokości serca. Prawą dłoń miał uniesioną i przygotowaną do ciosu, a lewą trzymał w powietrzu grubego jak beka, łysego mnicha, odzianego w białe szaty ze złotymi wykończeniami. Trzecia osoba próbowała rozdzielić pozostałą dwójkę. Ta osoba była chudym, łysiejącym staruszkiem z brodą do pasa i dość zniszczonym białym ubraniem.
Przez chwilę wszyscy patrzyli na Romesa. W po czasie, który wydał się mężczyĽnie wiecznością, staruszek powiedział:
-No i macie. Usłyszał was i przyszedł.
-To wszystko przez ciebie! r11; krzyknął barczysty i aby wyładować złość, uderzył mnicha, przez co wprawił jego ciało w silny rezonans.
-AŁAAAA r11; wrzasnął grubas
-Należało ci się! r11; powiedział i rzucił przeciwnika na ziemię.
Mnich z plaśnięciem upadł na ziemię, po czym bezwładnie potoczył się kawałek po chmurce, znikając z zasięgu wzroku. Kilka chwil póĽniej wstał, otrzepał się i podszedł do reszty. Popatrzył groĽnie na barczystego, po czym powiedział:
-W imieniu Stwórcy, witam cię w Raju.
-Stwórcy? r11; zdziwił się Romes
-Tak Stwórcy. Wiesz duży, stworzenie ¦wiata, zastępy anielskie. Myślałem, że jest dość sławny. Zazwyczaj ludzie go znają.
-Wiem kim jest Stwórcar30; Ale ja w niego nie wierzyłem.
-Ale on wierzył w ciebie. To wystarczy r11; powiedział staruszek
-Nie ważne czy wierzył, czy nie, ważne, że tu jest r11; zagrzmiał barczysty r11; Jestem Inovar. To Patrus r11; wskazał na staruszka r11; A to coś kształcie beczki r11; znów uderzył - to Abdul.
Beczka spojrzała na Inovara i próbowała spiorunować go wzrokiem. Niestety trudno było jej wyglądać groĽnie, ponieważ jej ciało bujało się na wszystkie strony. Abdul ledwo utrzymywał się na nogach i kiwał się na wszystkie strony, walcząc z kołysaniem.. Gdy kołysanie ustało, Abdul zapytał:
-Więc, dlaczego tu jesteś? Wiesz, to jest raj dla męczenników. Miejsce dla VIP-ów. Raczej ciężko się tu dostać. Dla przykładu ja byłem torturowany przed śmiercią, a Patrus został zamurowany w jaskini, za krzewienie religii.
-A ja - wtrącił Inovar r11; zginąłem w ¦więtej Bitwie
-Chyba w nieświętej burdzie - mruknął Abdul
Inovar usłyszał to i zbierał się do uderzenia, gdy Patrus powiedział:
-Spokojnie chłopcy. Nie gorszcie naszego gościa. Lepiej pozwólcie mu mówić.
Wszyscy spojrzeli się na Romesa. W ich oczach widać było oczekiwanie. Po dłuższej chwili powiedział cicho:
-Przepraszam, ale nie mam pojęcia o czym mówicie. Nie wiem czemu tu jestem. W jednej chwili wracałem do domu po pracy, a w drugiej byłem tu.
Na twarzach Abdula i Inovara odmalował się zawód.
-Na pewno nie walczyłeś przed śmiercią? r11; zapytał Inovar
-Nie
-Nawet troszeczkę?
-Raczej bym to pamiętał
-Może byłeś torturowany? r11; zapytał z nadzieją Abdul
-Ani trochę
-Może chociaż umarłeś z imieniem Boga na ustach? r11; złapał się ostatniej szansy.
-Wydaje mi się, że mówiłem wtedy rAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaar30;r1;
Abdul zrezygnowany opadł na pobliską chmurkę. Wyglądał na skrajnie nieszczęśliwego.
-Przepraszam, że nie zginąłem heroiczną śmiercią. Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie ważne. r11; powiedział Romes, chcąc pocieszyć mnicha.
-To nie twoja wina r11; odpowiedział Abdul r11; Nie wiedziałeś
-Więc powiedz dokładnie jak zginąłeś r11; powiedział Patrus po kilku sekundach niezręcznej ciszy.
Romes wziął wdech i powiedział:
-Szedłem do domu po pracy. ¦pieszyłem się, ponieważ było póĽno, a moja żona nie toleruje spóĽnień. Jest pod tym względem bardzo rygorystyczna. Byliśmy małżeństwem przez 60 lat i przez ten czasr30;
-Czekaj r11; przerwał mu Abdul r11; Byłeś żonaty przez 60 lat?!
Romes zdziwiony potwierdził skinieniem.
-No to śmiało można nazwać cię męczennikiem. ChodĽmy uczcić twoje przyjście.
Cała trójka poszła w głąb Raju.
-Ale to było udane małżeństwo r11; powiedział Romes, biegnąc za nimi, ale nikt go nie słuchał.
* * *


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
Edytowane przez Norfarell dnia 02-04-2011 22:58
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Rutkoni Poland
Użytkownik
Avatar Użytkownika

Postów: 115
MAJOR



Data rejestracji: 26.06.09
Dodane dnia 11-01-2011 17:49
Według mnie, świetne smiley Mógłbyś z powodzeniem napisać książkę. Jestem pod wrażeniem, bo mało kto w internecie przestrzega ortografii smiley
Pierwszy fragment skojarzył mi się z tym obrazkiem z Heroes 3:
[img]http://www.heroes3.eu/images/k15.jpg[/img]
http://www.youtube.com/user/Rutkoni Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Mcin Poland
Użytkownik
Postów: 136
MAJOR



Data rejestracji: 23.01.10
Dodane dnia 12-01-2011 16:01
Od słodzenia są inni. Ja bee gnębił, wytykał, poniżał smiley

-Czemu przed i po -wtrąceniu narratora- stawiasz wielokropek? Powinno się stawia normalne znaki interpunkcyjne, tak jakby tej wstawki nie było. Nie jestem do końca pewien, ale zajrzenie do pierwszej lepszej książki da ci odpowiedĽ. Poza typ PHP nie chwyta wordowskiego wielokropka smiley
-Parę razy niepotrzebnie wrzucone przecinki, głównie w części pierwszej.
- Używaj tabulatora albo rozdzielaj teksty interlinią
-W pierwszym akapicie Izmir krzyknął, a Ty nie dałeś wykrzyknika na końcu zdania.
-Męzczyzna, z wyglądu chłop - nie, bo baba! "Mężczyzna stanu chłopskiego" jak już smiley Albo przekręć to w jakiś dowciapny tekst, mogę sprzedać pomysły, w hurcie taniej wyjdzie smiley


Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 13-01-2011 21:06
Tylko z tą krytyką nie przesadzaj. Jestem przecież drugi po Bogu! Jestem piszącym ideałem!!! MUHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHA
A tak na poważnie.
1.Jeżeli chodzi ci o ten fragment:
" -Tak się mówir30; - powiedział Ardon, wciąż szukając wzrokiem swego rozmówcy wśród tłumu- r30; tak się mówir30; r11; dłuższa przerwa r11; r30;tak się mówir30; - kolejna, dłuższa -r30;dla budowy nastroju. r11; zakończył szybko, zanim ktoś zorientował się, że nie ma pojęcia, o co chodzi."
Wyjaśnienie jest bardzo proste. Masz inne spojrzenie na książkę, niż ja (co widać, w przypadku obiekcji do wykrzyknika, nie mam pojęcia, gdzie miałby stać). Chciałem przez to pokazać, że Ardon "zacina się" i nie ma pojęcia, co ma mówić.
2.Przecinki. Tu mnie masz. Nawet półbogowie popełniają błędy, a te konkretne, zdarzają mi się dość często.
3.Patrz punkt 1
4.Mała pomyłka, ale dziękuję, na zwrócenie uwagi. Swoją drogą, podsunąłeś mi niezły pomysł, który postaram się wykorzystać, w kolejnej części.

Wszystkie wytknięcia, dla ułatwienia, piszcie w punktach. Nic się nie stanie, jeżeli ich nie będzie, ale pomaga to podczas odpowiadania.

Wszelkiego rodzaju pomysły, korekty lub modlitwy proszę wysyłać mi wiadomościami. Zawszę przyjmuję pomoc od chętnych i w najgorszym przypadku jedynie przeczytam wiadomość.

ps. Wrzuciłem nową wersję. Nie ma w niej wielkich zmian, tylko kilka mniej istotnych. Ale jeżeli będę miał przypływ weny, jeszcze dzisiaj dopiszę kolejną część.


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Mcin Poland
Użytkownik
Postów: 136
MAJOR



Data rejestracji: 23.01.10
Dodane dnia 13-01-2011 22:00
1 - Było w paru miejscach, nie zawsze wyjaśnione, czasem dawałeś przed wtrąceniem narratora, gdy zgodnie z gramatyką nie powinno być przecinka.

2 - To chyba jedyne zła rzeczy które jeszcze mogę zrobić.
Ostatnie zdanie wypowiedział ze złością.


Wykrzyknik w tym wypadku powinien oznaczać złość smiley


Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 17-01-2011 22:52
Dodałem kolejną część. Co prawda jest ona krótka, ale przewiduję dodanie kolejnych w najbliższym czasie.


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Mcin Poland
Użytkownik
Postów: 136
MAJOR



Data rejestracji: 23.01.10
Dodane dnia 17-01-2011 23:44
Jak używasz worda, zapisuj strony jako html (a jak chcesz dalej swobodnie edytować, daj dwie kopię - .doc/docx i .htm) - wtedy znaki interpunkcyjne nie będą ci się zmieniać w dziwne krzaczki po wrzucenia na forum. Chyba smiley


Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 24-01-2011 20:15
Tym razem całe dwie "części". Przez najbliższe kilka dni będę prawdopodobnie miał więcej czasu na pisanie, więc spodziewać się możecie większej ilości tekstu.


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Zamachowiec Ardon
Norfarell Poland
Administrator
SQUAD
Avatar Użytkownika

Postów: 128
MAJOR



Data rejestracji: 03.04.10
Dodane dnia 02-04-2011 22:59
To był naprawdę pracowity okres. Wszystko niewiele się ruszyło.


Walcz gdy nie widać celu...
Walcz gdy przyjaciół niewielu...
Walcz kiedy świat się wali...
Walcz gdy wrogowie wytrwali...
Walcz gdy nie masz już siły...
Walcz kiedy los ci niemiły...
Walcz kiedy utną ci dłonie...
Walcz gdy przebiją twe skronie...
Walcz kiedy krew się leje...
Walcz gdy krok twój się chwieje...
Walcz bez życia obawy ...
Walcz dla ojczyzny chwały...
19431785 Wyślij Prywatną Wiadomość
Skocz do Forum:
Reklama Google
Język\Language
Polski Polish English English
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Sieci Radmin VPN
Sieci:
DarkColony.pl


(download Radmin VPN)

Zasady gry w Sieci
Obecny adres IP
3.15.171.202
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

ozi_ns Poland 10/09/2023 00:07
Avatar Użytkownika spróbuj na nowo wgrać grę. Zaliczyłem plansze 3 razy każdorazowo zmieniając taktykę i żdnego błedu.

ozi_ns Poland 10/09/2023 00:05
Avatar Użytkownika Jedyne co wtedy ma miejsce to zmiana pory dnia. w tej misji skrypty są tylko na podstawie czasu wiec twoje działania nie mogą powodować błedu.

maranta Poland 05/09/2023 18:34
Avatar Użytkownika Lol... jak dropbox to zrobił XD

maranta Poland 05/09/2023 18:33
Avatar Użytkownika https://www.dropbox.com/s
cl/fi/gnlwekxgrxopf7p9gbv
4a/2023-08-14-09-50-16.mp
4?rlkey=59bleyiwt3iva1d6y
taxmfap1&dl=0


ozi_ns Poland 05/09/2023 00:00
Avatar Użytkownika coś nie tak z linkiem bo jest do zdjęcia

Archiwum
Muza z DC i DC:CW
Aby rozpocząć odtwarzanie kliknij poniższy guzik:

Copyright © 2009


7034401 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.19 © 2003-2005
Theme DarkColony V 1.0 by Maranta